Nauka języków obcych w moim życiu

Na początek, powiem wprost: to wciąż tylko hobby. Nie zamierzam zarabiać na tym na tłumaczeniach ani niczym podobnym. Co więcej, moje obecne życie w Stanach Zjednoczonych jest tak stabilne i dobre, że nie mam ochoty zdawać trudnych egzaminów językowych i wyjeżdżać na studia.

Ale czasem myślę o tym, jak fajnie byłoby, gdybym znała języki i mogła zacząć nowe życie w innym kraju, na przykład w Japonii, Wielkiej Brytanii czy Niemczech, doświadczając nowej kultury i zwyczajów. Jednakże, biorąc pod uwagę konieczność regularnych wizyt lekarskich, język stałby się w takim przypadku największą przeszkodą.

To nie wszystko. Jeśli chodzi o rozwiązywanie codziennych problemów, czuję się najbardziej pewnie posługując się angielskim, oprócz mojego języka ojczystego. Wstyd się przyznać, ale moje umiejętności językowe w języku japońskim czy niemieckim, pod względem praktycznym, są bardzo słabe. Dlatego też w kontaktach z cudzoziemcami online często korzystam z tłumacza.

Dzisiaj ponownie zdaję sobie sprawę, że to, co widzimy w internecie, nie jest całą prawdą. Porównywanie krótkiej, przyjemnej wycieczki do ciężkiej pracy i zarabiania pieniędzy za granicą jest bezcelowe i nie ma sensu. Dlatego zadaję sobie pytanie: "Czy poradziłabym sobie sama, na obczyźnie?"

Jedynym miejscem, gdzie mogę z całą pewnością odpowiedzieć "tak", są Stany Zjednoczone. Jestem wdzięczna i szczęśliwa, że jestem Amerykanką.

Oczywiście, życie bywa nieprzewidywalne, i zgodnie z wolą Bożą, to miejsce może nie być moim domem do końca życia. Nawet jeśli Bóg poprowadzi mnie do innego kraju, chciałabym pokonać barierę językową i dostosować się do nowego środowiska.

Ale teraz muszę spojrzeć prawdzie w oczy. Skoro już wzięłam się za tę sprawę, zignoruję narzekania ojca i innych bliskich, będę szukała mądrości u Boga i będę podążać własną drogą. Chociaż teraz nie jestem idealna, wierzę, że z czasem nadejdzie dzień, w którym osiągnę swój cel.